George Harrison – All Things Must Pass (50th anniversary)

George Harrison – All Things Must Pass (50th anniversary)

Co prawda wydana ostatnio, poszerzona wersja albumu Johna Lennona – Plastic Ono Band wydawała się prawie pewnym kandydatem do tytułu reedycji roku, ale niedługo potem otrzymaliśmy informację, że podobnego, rocznicowego wydania doczeka się także absolutny ‘postbeatlesowski’ klasyk All Things Must Pass – George’a Harrisona. Tego longplaya nie trzeba chyba przedstawiać nikomu, ale gdyby jednak z któryś z czytelników Rockowej płytoteki go nie znał to przypomnijmy, że (potrójna) w oryginalnym wydaniu płyta stanowi absolutny kanon światowej muzyki rozrywkowej. Pozostający w cieniu Lennona i McCartney’a George mógł wreszcie nagrać swoje kompozycje, które przez lata pisał w zasadzie do szuflady, ponieważ na krążkach ‘wielkiej czwórki’ nie było zbyt wiele miejsca dla jego twórczości. No i wtedy okazało się, że ‘cichy beatles’ miał w zanadrzu ogrom wspaniałej muzyki, wprost iskrzącej się od kapitalnych pomysłów melodycznych, harmonicznych, czy aranżacyjnych.

Tyle tytułem wstępu. Zajmijmy się zatem tym co ma zawierać to, zapowiedziane w aż siedmiu (!!!) formatach na wydawnictwo. Podstawę stanowią oczywiście nowe mixy stereo i 5.1 – wykonane (pod nadzorem syna George’a – Dhaniego) przez Paula Hicksa (tego od reedycji płyt Johna Lennona). To gwarantuje z pewnością klarowniejsze i wyważone brzmienie, ale bez stosowania nadmiernych fajerwerków dynamicznych oraz (czego trochę żałuję) sztuczek ‘equalizacyjnych’. Szczerze mówiąc bardzo wiele obiecuję sobie po nowym mixie, żywiąc ogromną nadzieję, że przeładowane brzmienie (słynna ‘ściana dźwięku’) wykreowane onegdaj przez Philla Spectora, nie będzie tu powielane. Jednak muzyka George’a zawsze miała w sobie coś z subtelności i delikatności, toteż dudniące pogłosy i pompatyczne dźwięki, nie były czymś co by jej specjalnie służyło.

 

‘Najbogatsza’ wersja – super deluxe, zawierać będzie 5CD i Blu-ray. Poza zremixowanym materiałem z oryginalnego albumu (zajmującego 2 pierwsze CD) znajdą się tam dwa kompakty z 30 demami (głównie nagrania zagrane na przez George’a w pierwszych dniach sesji celem zaprezentowania producentowi co ma w zanadrzu) oraz jeden CD zawierający 17 studyjnych outtaków i jamów. W sumie ponad 47 dodatkowych utworów z czego 42 niepublikowane. Na Blu-Rayu znajdą się mixy przestrzenne zasadniczego albumu w kilku formatach. Ten sam zestaw nagrań ukaże się także na ośmio-dyskowej (!!!) wersji winylowej. Już o niej śnię… Poza tym, dla bardziej oszczędnych, przygotowano warianty 2CD, 3CD+Blu-Ray, 3LP i 5LP. Natomiast dla tych którzy nie mają czego robić z pieniędzmi wymyślono coś co nazywa się uber deluxe edition (nie wiem kto wymyśla tak głupią terminologię). Drewniana skrzynka będzie zawierała obie wersje super deluxe (CD i LP) plus jak zwykle, mało potrzebne komukolwiek bajery typu: figurki George’a i gnomów z okładki, ilustracje Klausa Voormana, drewnianą zakładkę wykonaną z dębu rosnącego w parku w posiadłości Harrisona, czy dodatkową (to akurat fajna sptawa) 44-stronicową książkę. Jeszcze, a propo dodatków to obie wersje super deluxe na CD i LP będą wyposażone w grube książki i plakat.

 

Udostępnione dotychczas cztery nagrania, które znajdą się na odświeżonym albumie zdecydowanie zachęcają do zakupu. Niestety ktoś kto chciałby zakupić wersje super deluxe na obu nośnikach musi się liczyć z wydatkiem w granicach 1500 zł. A całość będzie do nabycia już 6 sierpnia.

 

I na koniec zdanie które kiedyś gdzieś wyczytałem i zawsze z uśmiechem przypominam je sobie kiedy słucham arcydzieła George’a: Jeśli uważasz że ‘All Things Must Pass’ nie jest najlepszą płytą nagraną kiedykolwiek przez esk-beatlesa, prawdopodobnie nazywasz się Paul McCartney.