John Lennon – Plastic Ono Band (The Ultimate Collection)

John Lennon – Plastic Ono Band (The Ultimate Collection)

Jeśli chodzi o archiwalny rynek wydawniczy to mało było tak pewnych rzeczy jak to, że w tym roku ukarze się wypasiona wersja, bardziej niż klasycznego albumu Johna Lennona – Plastic Ono Band. Czekaliśmy, czekaliśmy aż wreszcie parę dni temu Yoko ogłosiła datę premiery na 16 kwietnia. Tym samym seria The Ultimate Collection (w ramach której dotychczas otrzymaliśmy albumy Imagine i składankowy – Gimme Some Truth) nabiera coraz większego rozpędu. Co do mnie, to od samego początku byłem pewny, że mixy wszystkich albumów Johna zostały już dawno przygotowane, a przedsiębiorcza Yoko będzie spokojnie wypuszczać je rok po roku, powiększając przy okazji swoją, niemałą już fortunę. Nie mam jej jednak tego za złe, bo archiwalne wydawnictwa powstające pod nadzorem słynnej japonki są zawsze przygotowane ze starannością i profesjonalizmem na jaki zasługują. A to, że przy okazji będziemy musieli zapoznać się z wieloma fotkami i co gorsza czasem także nagraniami samej Yoko, jest haraczem jaki warto w tym wypadku zapłacić.

 

Trzeba przyznać, że ilość zapowiedzianych nowych mixów i wersji (159 !!!) jakie mają znaleźć się w boxie, może przyprawić o lekki zawrót głowy. Jednak po dokładniejszej analizie zawartości krążków, euforia nieco przygasa. Opiszmy zatem dokładniej co zawierać będzie wydawnictwo i jakie to mam do niego zastrzeżenia. Pierwszy dysk to oczywiście zasadniczy LP plus trzy nagrania singlowe. Jak już pisałem przy okazji reedycji LP Imagine, przy obróbce i mixowaniu dźwięku postawiono na to aby nieco nasycić brzmienie, nadać mu klarowności, podczyścić tu i ówdzie małe brudy, uwydatnić wokal Johna, ale nie przesadzić z dopaleniem wszystkiego. To ewidentnie słychać i naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Zresztą siedem z tych nagrań było już udostępnionych na wspomnianej wcześniej składance – Gimme Some Truth, także już teraz każdy ma szansę sprawdzić czego można się spodziewać po nowej wersji. Dysk dwa to to, co tygrysy lubią najbardziej – 14 nagrań zaprezentowanych w innych podejściach niż te znane z albumu. No i to do tej części boxu mam największe zastrzeżenia. Jak wynika z opisu, podejść do samego Mother było nie mniej niż 91 (!!!). W tej sytuacji szkoda, że nie udostępniono nam przynajmniej po trzy nieznane wersje każdego z utworów. W zamian na dysku trzy dostajemy nagrania z albumu opisane jako The Element Mixes, czyli prezentację aspektów ukrytych dotąd w mixach. Aczkolwiek album ma tak ubogą instrumentację, że nie wiem za bardzo co mogło się tam ukryć. Będą to prawdopodobnie ścieżki samej, gitary, fortepianu itp. – raczej nuda. Kolejny CD – The Raw Mixes – to surowe wersje (bez nakładek i bajerów studyjnych) podejść znanych z właściwego albumu. O ile w przypadku bogatszego produkcyjne Imagine ten zabieg bardzo mi się podobał, to tutaj wszystko ograniczy się raczej do zdjęcia paru pogłosów i okazjonalnych dogrywek np. fortepianu. Na osłodę na tym kompakcie dodano jeszcze nieznane podejścia do trzech utworów. CD 5 – The Evolution Documentary w przypadku reedycji Imagine był najmniej interesującym dyskiem (zbyt chaotyczny montaż). Może tutaj wypadnie to trochę lepiej. Są to prezentacje każdego z utworów pokazujące jego rozwój od wczesnych wersji demo, przez wstępne podejścia studyjne, aż do tych ostatecznych. Za to zdecydowanie intrygująco zapowiada się dysk numer sześć, na którym znajdą się domowe i studyjne dema oraz masa zarejestrowanych podczas sesji jamów (głównie standardy rock and rollowe). Dwa dyski blu-ray wypełnią oczywiście mixy przestrzenne całego materiału. Znajdzie się tam również 11 nagrań zrealizowanych w ramach tej samej sesji przez Yoko (m.in. cały jej pierwszy solowy album). No cóż gdyby wykasować ścieżkę wokalną materiał byłby kapitalnym jamowo-eksperymentalnym uzupełnieniem longplaya Johna. A tak jest to coś, tylko dla najbardziej wytrzymałych.

 

Box ma być wydany w formacie pasującym do dotychczasowych propozycji z serii i oczywiście zawierać będzie – aż 132-stronicową – książkę oraz plakat i pocztówki. Wielbiciele winylu otrzymają (niestety) tylko podwójny LP z odpowiednikami dysków jeden i dwa (ale bez nagrań singlowych).

 

Trochę ponarzekałem, ale i tak wydawnictwo stanowi bezdyskusyjnie pozycję obowiązkową dla wszystkich rock-maniaków. Czekamy zatem na 16 kwietnia.