The Who – Sell Out (super deluxe edition)

The Who – Sell Out (super deluxe edition)

Z ogromną przyjemnością odnotowuję, że po dłuższej przerwie znów zaczyna się coś dziać w kwestii płytowych wydawnictw ze starym dobrym rokiem. Kilka dni temu zaanonsowano wypasione wydanie super deluxe, absolutnego klasyka brytyjskiej psychodelii, albumu Sell Out – The Who z 1967 roku. Z dużym smutkiem muszę stwierdzić, że ten fenomenalny zespół wciąż jest u nas mocno niedoceniany, a jego longplaye powstałe przed sprzed słynnym Tommym interesują już chyba tylko kilku najwytrwalszych hobbystów. Tymczasem omawiany tutaj album należy do jednych z najlepszych płyt jakie dane mi było poznać. Jeżeli są jeszcze jacyś sceptyczni, niezbyt zachęceni przez naszą do bólu skostniałą prasę muzyczną czytelnicy, którzy nie słyszeli tego krążka serdecznie polecam nadrobienie tego niedopatrzenia. Muzyka zawarta na albumie aż iskrzy się od kapitalnych pomysłów melodycznych, łącząc ostrzejsze brzmienia, z delikatniejszą psychodelią. A wszystko okraszone jest dźwiękowymi szaleństwami i żarcikami (wplecione między utwory reklamy), jak to na 1967 rok przystało.

 

Płyta miała już nieco wznowień i przyznam się, że nie bardzo chciało mi się zanalizować, czy wszystkie zawarte na poprzednich wydaniach wersje, mixy i bonusy zostały uwzględnione także na najnowszej wersji. Na pewno jest ich tutaj znakomita większość, a z 112 utworów, które zawierać będzie pudło 46 jest publikowanych po raz pierwszy.

 

Pierwszy dysk to wersja mono albumu z paroma bonusami (głównie mixy singlowe). CD2 jak łatwo się domyślić zawiera mix stereo i kolejne tym razem stereofoniczne bonusy. Bardzo ciekawie zapowiada się płytka numer trzy wypełniona po brzegi outtake’ami z sesji (wszystko zmiksowane na nowo z zachowaniem rozmów ze studia). Krążek czwarty to odświeżone sesje z 1968 roku (których nie było zbyt wiele), tytuł CD mówi wszystko – The Road To Tommy. Ostatnia płytka zawiera 14 nigdy niepublikowanych nagrań demo Pete Townsenda. Kręcących nosem zapewniam, że leader The Who nagrywał dema w jakości niewiele odbiegającej od ostatecznych wersji (w tamtych czasach był to nie lada wyczyn), także na pewno będzie tu czego posłuchać. Do pudełka wrzucono też dwa winylowe single, obłędny I Can See For Miles (wejście perkusji w tym kawałku to jeden z moich ulubionych momentów w historii muzyki) i Magic Bus. Nie zabrakło także obowiązkowej dla tego rodzaju edycji niezliczonej ilości memorabiliów (plakaty, pocztówki, ulotki, naklejki…) oraz 80-stronicowej książki (m.in. z opisami wszystkich utworów). Mnie jak zwykle brakuje miksu przestrzennego – skoro zachowały się taśmy wielośladowe nic by nie szkodziło takowy przygotować.

 

Wydawnictwo ma też dwie wersje winylowe (obie na podwójnych LP): odpowiednik CD2 oraz odpowiednik CD1 (niestety dostępny tylko przez stronę zespołu i od razu wyprzedany). Oczywiście za fatalny ruch uznaję to, że CD z outtake’ami nie trafił na analogowy nośnik. Bardziej oszczędni mogą nabyć wersje deluxe zawierającą tylko dwa pierwsze krążki. A całość będzie miała premierę w kwietniu.