Alan Parsons Project – Ammonia Avenue (super deluxe edition)

Alan Parsons Project – Ammonia Avenue (super deluxe edition)

Kiedyś nie lubiłem tego zespołu. Uważałem, że to taki mocno zmarnowany potencjał. Ich muzyka w założeniu miała być raczej z tych ambitniejszych, ale melodie wychodziły zawsze zbyt cukierkowe, a bardzo profesjonalne wykonanie było na wskroś bezpieczne i wygładzone maksymalnie w studio. Szkoda, bo gdyby do swojego brzmienia dodali trochę mocy, energii i szaleństwa oraz rozbudowali partie instrumentalne, mogła by z tego wyjść (prawie) progresywna kapela. No, ale to tylko taka wstępna dygresja. Lata bowiem mijają, nowi wykonawcy zalewają nas czymś tak koszmarnym (przy okazji nadając swojej muzyce jakieś niebywale filozoficznie brzmiące etykiety), że szkoda nawet sekundy czasu na krytykę tych wypocin. No i w takiej sytuacji człowiek zaczyna tęsknić za dawnymi, nawet najbardziej popowymi produkcjami grup typu Alan Parsons Project, które nagle wydają się wręcz znakomite.

 

W ramach wzbogaconych reedycji płyt zespołu, 27 marca wydano aż sześcio-dyskowy (!!!) box – Ammonia Avenue. Szkoda, że zamiast uhonorować jakiś bardziej klasyczny (czytaj wcześniejszy) longplay formacji, zdecydowano się wypuścić płytę, która z rockiem nie ma już właściwie nic wspólnego, a poza mega-hitowym Don’t Answer Me, nie ma także za wiele do zaoferowania fanom dobrego popu. Zestaw nagrań jaki przynosi to wydawnictwo niestety również nie jest zbytnio interesujący. Pierwszy dysk powiela edycję z bonusami z 2008 roku (z tym, że podstawowy album został, nie wiadomo po co na nowo zremasterowany).  Na drugim mamy „podejścia kompozytorskie” Erica Woolfsona, do wybranych utworów. Trzeci CD zawiera najciekawszy materiał, czyli robocze mixy, próbne wersje, dema itp. Ale umówmy się – jeśli zasadniczy materiał jest średni, to kto chciałby słuchać go w wersjach roboczych? Czwarty krążek to Blu-Ray z mixem przestrzennym (wreszcie coś ciekawszego) oraz nowym mixem stereo właściwej płyty (wykonanymi oczywiście przez Alana Parsonsa). Tylko dlaczego nowy mix stereo nie jest dostępny także na płycie CD? Ostatnie dwa dyski to podwójna płyta winylowa ponownie z nowym mixem stereo, ale wytłoczona na 45 obrotów, także chętni do jej posłuchania będą zmuszeni zmieniać stronę co dwa nagrania. Do boxu włożono oczywiście także książkę i reprodukcje różnych, mało potrzebnych memorabiliów.

 

Wydaje mi się, że wydawnictwo jest kierowane do dobrze zarabiających dziś 50-cio latków, którzy z młodości pamiętają hit Don’t Answer Me i na zasadzie sentymentu kupią za ok. 100 EUR pudło, pełnie niezbyt istotnych produktów. Natomiast każdy fan rocka powinien je omijać raczej z daleka.

 

Chociaż z drugiej strony, ten numer nie jest jednak taki zły…