The Kinks – Lola… (50th anniversary deluxe edition)

The Kinks – Lola… (50th anniversary deluxe edition)

Po rocznicowych wydaniach albumów The Village Green… i Arthur… legendarni (choć u nas wciąż niedoceniani) The Kinks poszli za ciosem i przygotowali box poświęcony kolejnemu z klasycznych już dziś krążków – Lola versus Powerman and The Moneygoround, Part One. Pamiętam, że kiedy lata temu poznawałem ten longplay, szczególnie zdziwiło mnie bardzo dobre brzmienie zespołu. Do tej pory na swoich albumach Kinks grali raczej „oszczędnie”, zaś same nagrania też nie powalały jakąś szczególnie wybitną realizacją dźwięku. A ten album od pierwszych chwil uderzył mnie (szczególnie w tych ostrzejszych kawałkach) pełnym, rasowym, rockowym brzmieniem, zaś zespół grał jakby od poprzedniej płyty minęło co najmniej pięć lat. Niestety, jeśli chodzi o zawartość muzyczną nie było już aż tak wesoło i chociaż materiał jest naprawdę przyzwoity to grupa zaczynała powoli tracić świeżość i impet z jakim działała w latach 60-tych.

 

Najbogatsza wersja wydawnictwa – deluxe, składa się z trzech płyt CD i dwóch singli winylowych. Nie omieszkano oczywiście dodać grubej (60-stronicowej książki) oraz różnych memorabiliów. Poza zremasterowaną wersją właściwego albumu otrzymamy zatem ponad trzydzieści nagrań dodatkowych: będą to mixy singlowe w mono i stereo, wersje demo, outtake’i z sesji, warianty koncertowe, nowe mixy wybranych nagrań, komentarze audio braci Daviesów i inne tego typu bajery… Przeraża trochę pomieszanie z poplątaniem, ponieważ materiał dodatkowy jest ułożony bardzo chaotycznie i naprawdę ciężko się w tym wszystkim połapać. Lola miała już na CD dwa wydania okraszone nagraniami bonusowymi, ale po pobieżnej analizie wydaje mi się, że w tym wypadku udostępniono nagrania niedostępne na owych edycjach. Nie wiem tylko dlaczego (po raz kolejny w przypadku boxów The Kinks) nie zmiksowano na nowo całego albumu oraz nie wykonano mixu przestrzennego. Ogromna szokda. Dwa single winylowe włożone do pudła to po prostu repliki małych płytek sprzed lat – Lola i Apeman. Album ma oczywiście także wersje okrojone, ale na ten winylowej (o zgrozo!) nie dodano drugiego dysku z utworami dodatkowymi.

 

Nieco bałaganiarski charakter wydawnictwa sprawia, że pomimo niewątpliwie ciekawych materiałów zawartych w boxie nie kusi on tak jak powinien. Zdecydowanie wolałbym mieć: zasadniczny album na pierwszym CD, jego nowy remiks na drugim, a potem chronologicznie ułożone outtake’i, wersje demo i koncertowe, itd… No ale jak się nie ma co się lubi… Rzecz fajna, ale raczej tylko dla Kinksowych maniaków.