The Who – My Generation
Wielka Brytania
Pierwsze brytyjskie wydanie LP – Brunswick LAT. 8616 (mono), 3 grudzień 1965.
Najwyższa pozycja na brytyjskiej liście przebojów – numer 5.
OCENA 8/10
Lista utworów:
Strona A
- Out in the Street
- I Don’t Mind
- The Good’s Gone
- La-La-La-Lies
- Much Too Much
- My Generation
Strona B
- The Kids Are Alright
- Please, Please, Please
- It’s Not True
- I’m A Man
- A Legal Matter
- The Ox
Skład:
Roger Daltrey – lead vocals, harmonica
Pete Townshend – electric guitar, backing vocals, lead vocals (strona B: 5)
John Entwistle – bass guitar, backing vocals
Keith Moon – drums
oraz gościnnie
Nicky Hopkins – piano
Nagrano: kwiecień 1965, 11-15 październik 1965
Produkcja – Shel Talmy
Realizacja nagrań – ?
Większość gigantów brytyjskiej sceny rockowej zaczynała od rhythm’n’bluesa. Ta przyjemność nie mogła ominąć także grupy The Who. Jej debiutancki album przedstawia całą czwórkę jako w pełni dojrzałych artystów, konsekwentnie realizujących swą wyjątkowo oryginalną koncepcję muzyczną. Zachwyty nad zawartym tutaj materiałem należy rozpocząć od stwierdzenia, że zespół miał w swoich szeregach najwspanialszą sekcję rytmiczną, jaką słyszał wtedy świat. To, co wyprawiali panowie John Entwistle i Keith Moon, bardzo, bardzo daleko wykraczało poza ówczesne wyobrażenia o grze na basie i perkusji. Zresztą zakręcona i oryginalna gra Johna oraz gęste i szalone przejścia Keitha to tylko niektóre z wielu niezwykłych elementów składających się na zawartość niniejszego longplaya. Moją uwagę przykuwają także nietuzinkowe partie wokalne Rogera Daltreya (Much To Mind, The Kids Are Alrght) – jego głos należy według mnie do najwspanialszych w dziejach muzyki rockowej. W mistrzowski sposób potrafi dostosować się do klimatu danego utworu, dodając mu tym samym niepowtarzalnego wyrazu. Pete Townshend wyróżnia się tutaj nie tylko jako mocno czadujący gitarzysta i całkiem interesujący wokalista (A Legal Matter), ale przede wszystkim jako bardzo zdolny młody kompozytor. Wszystkie najmocniejsze punkty albumu to jego utwory, zaś najważniejszym spośród nich jest, jak łatwo się domyślić, tytułowe My Generation. Ten manifest pokolenia do dziś robi niesłychane wrażenie. Buntowniczy tekst, brawurowe wykonanie i miażdżący finał. Jeśli są tacy, którzy nie słyszeli tego nagrania, niech czym prędzej nadrobią tę zaległość. Osobiście zostałem zabity przez kończący album utwór The Ox. Taki hałas musiał wtedy brzmieć niczym dziesięć dzisiejszych Slayerów. Rewelacja!
Jako uzupełnienie polecam fajny klip do bardzo beatlesowskiego, choć przesyconego także stylem The Who kawałka – The Kids Are Alright